Pierwszy raz jadłam go w Landmarku i od razu się zakochałam. Przepis prosty, jak paczka gwoździ:
Smażymy na maśle 2 czerwone cebule pokrojone w cienkie półtalarki, gdy już będzie miękka, ale nie spalona!!! posypujemy lekko brązowym cukrem (łyżka... dwie) i karmelizujemy chwilę na wolnym ogniu. Podlewamy białym, wytrawnym winem (niewielki chlust) i octem (ja daję pół na pół balsamiczny i z czerwonego wina, w sumie 2-3 łyżki) Do tego garść rodzynek (to już moja wariacja, ale przyznam nieskromnie, że nieźle trafiona) chilli, sól i pieprz do smaku. Redukujemy płyny jeszcze przez chwilę i gotowe. Mniam!
3 komentarze:
Witam :)
Robiłam kiedyś podobny dżem, tzn. ja go marmoladą nazwałam. Był pyszny do serów pleśniowych!
Pozdrawiam ciepło :)
Gdy pracowałam w angielskiej restauracji mieliśmy taki sos chili, który jest bardzo podobny do tego przepisu. Był nieziemski. W tamtym sosie było dodatkowo chili, a cebulka była bardzo cieniutko posiekana, ledwie widoczna w swojej cebulastej strukturze, robiła się z niej taka maź słodkawa. Cudo. Dziękuję za ten przepis, dzięki niemu będę mogła odtworzyć tamten sos, który serdecznie polacam ;)
Zapomniałam dodać o słodkiej papryce. Pozdrawiam ;)
Anonim od komentarza wyżej.
Prześlij komentarz