To sałatka, którą na wszelkie uroczystości robiła moja teściowa. Zanim spróbowałam jej po raz pierwszy, mój mąż (wtedy jeszcze nie-mąż) opowiadał mi o niej z tęsknotą w głosie. Najlepiej smakowała z podłużnego półmiska udekorowana prze teściową charakterystyczną "żabą" Teściowej niestaty zabrakło, ale przepis zdążyła mi przekazać, więc i u nas gości ona często na świątecznym stole. To sałatka warstowowa, nie mieszamy jej ale konieczne jest odstawienie na min kilka godzin do przegryzienia.
W misce lub na półmisku okładamy kolejno:
- drobno krojoną cebulkę posoloną i pokropioną olejem
- solone śledzie wymoczone i pokrojone w kostkę
- dorobno krojone ogórki kiszone (osączone na sitku po pokrojeniu, aby pozbyć się nadmiaru soku)
- ziemniaki gotowane w mundurkach i starte na tarce jarzynowej
Tą warstę solimy, pieprzymy i smarujemy cienko majonezem
Kolejna warstwa to buraki (również ugotowane w mundurkach, obrane i starte na tarce)
- groszek konserwowy
- marchew gotowana pokrojona w kostkę
- znów ziemniaki, sól, pieprz i majonez
- całość posypujemy tartymi na tarce białkami gotowanych na twardo jaj
- żółtka rozdrabniamy i posypujemy tylko na środku sałatki, przez co całość z góry ma wyglądać, jak przekrojone jajo:)
2 komentarze:
Faktycznie fascynujące.
Ja wszystkie swoje receptury latami miałem spisane na świstkach papieru. Między innymi był tam przepis na śledzia z burakami i z wódką. Za Boga nie mogę tej karteczki odnaleźć.
A żal, bo to była swietna przystawka :-(
Może masz podobny przepis?
kurcze... nie mam i prawdę mowiac pierwsze słysze, ale brzmi ciekawie... Szukaj... szukaj. Pewnie diabeł ogonem przykrył. Daj znać, jak się znajdzie, o wypróbujemy:)
pozdraawiam
Prześlij komentarz