sobota, 26 marca 2011

Co do lunchpaka przedszkolaka? cz.I

W moim przedszkolu była wielka kuchnia. Trzy grubaśne kucharki przygotowywały codziennie śniadania, dwudaniowe obiady i podwieczorki dla wszystkich. Od rana docierały do nas zapachy i próbowaliśmy zgadywać, co będziemy jeść... Potrawka w kurczaka i marchewka z groszkiem? Naleśniki z serem i rodzynkami? A może ryba i surówka z kapusty kiszonej? Niestety czasami docierał też zapach przypalonego mleka (do dziś uważam, że to jeden z ochydniejszych) lub szpinaku, którego zdecydowanie kucharki nie potrafiły przyprawić, za to zawzięcie pilnowały, żeby zniknął z talerzy. Zapewne słyszały, że szpinak zawiera szczególnie dużo żelaza. Przez lata z tego powodu niezwykle ochoco ładowany był na talerze dzieci, kobiet w ciąży i anemików. Nie wszyscy wiedzą, że szpinakowa rzeczywistość jest zgoła odmienna. Mit o zdrowym szpinaku pochodzi jeszcze sprzed wojny. Wykazano wtedy, że warzywo to jest wyjątkowo zasobne w żelazo. W tamtych czasach badano jedynie chemiczną zawartość, natomiast nie potrafiono zbadać wchłanialności. Dzisiaj dzięki metodzie izotopowej wiemy, że po zjedzeniu szpinaku żelazo w nim zawarte wchłania się zaledwie w jednym procencie. Dla porównania: żelazo z cielęciny wchłania się w 22 proc., z sałaty w 3 proc., z produktów zbożowych w 5 proc., z fasoli i grochu w 8-10 proc. (nie, nie... nie jestem tak mądra, wszystko można dziś znaleźć w necie) Poza nieszczęsnym szpinakiem (który po latach polubiłam, i to bardzo) przedszkolną kuchnię wspominam z wielkim sentymentem. Pamiętam też, jak często zgłaszałam się po dokładkę:-&
Norweskie przedszkolaki nie mają tyle szczęścia. Nawet te roczne czy dwulatki codziennie przynoszą ze sobą kanapki. Jedynie w piątki dostają lunch i często są to... kanapki (nie, nie! nie w mojej grupie!) Często rodzice pytają mnie, czym można je zastąpić. W postach z tej serii postaram się wrzucać propozycje na apetyczne i zdrowe przekąski, które mój przedszkolak uwielbia:) 
Dziś tortille:
 posmarowane serkiem kremowym z rucolą, szynką i ogórkiem. Udekorowane papryką i oliwkami (używaj składników, które lubi Twój maluch, aby mieć pewność, że zje z apetytem)
 i tartaletki:
poprzedniego dnia robiłam tartę na kolację... zamiast wyrzucić resztkę kruchego ciasta, wykleiłam nim 3 małe foremki, podpiekłam 5 minut w 180st, wrzuciłam po plasterku kiełbasy pepperoni i zalałam 1 jajem rozbełtanym z dużą łyżką kwaśnej, tłustej śmietany, łyżką tartego sera (pomieszałam parmezan z żółtym) doprawionym solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Na wierzch ułożyłam plastry pomidorka, cebuli czerwonej i listki oregano. Piekłam 20 minut. 
Prawda, że proste!
Ps. Do tworzenia serii zainspirował mnie wpis na blogu Trine a zmobilizowały pytania mam przedszkolaków i moje osobiste dzieci:)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Z przedszkola najbardziej mi brak smaku pyzow na parze z polewa truskawkowa :) :) PYCHA !!

Maja

Jedynka pisze...

Ja uwielbiałam potrawkę z kurczaka i makaron z serem i cukrem:)

Kaś pisze...

fajny pomysł, nie tylko dla przedszkolaka :) uwielbiam takie tortille
pozdrawiam

Jedynka pisze...

Masz rację Kaś... to super pomysł na szybką przekąskę, piknik czy imprezkę. Witam na moim blogu i pozdrawiam