poniedziałek, 28 marca 2011

Pasta z tuńczyka i suszonych pomidorów

Nałogowo przeglądam blogi kulinarne. Gdy widzę interesujący przepis działam impulsywnie. Najczęściej wstaję i od razu przystępuję do działania. Tym razem było podobnie... Rzut oka na ulubionym blogu, przegląd lodówki, kurs do sklepu po koncentrat, produkcja, konsumpcja, konsumpcja - podejście drugie, fotki i wpis na blogu:) Bardzo smaczna pasta do chleba, szczególnie dla smakoszy suszonych pomidorów. Dobrze, że intuicyjnie zrobiłam podwójną porcję, przyda mi się słoiczek w pracy.Potrzebujemy jedynie:
1 puszkę tuńczyka
2-3 łyżki delikatnej oliwy (ja nie dodałam, bo użyłam pomidorów w oliwie)
garść świeżej natki pietruszki 
6-8 połówek suszonych pomidorów 
płaską łyżkę koncentratu pomidorowego 
łyżeczkę soku z cytryny 
1/4 łyżeczki sproszkowanej chilli (dałam mniej, bo mam piekielnie ostrą i nikt, oprócz mnie by nie ruszył)
nieco świeżo zmielonego pieprzu 

Wszystkie składniki zmieliłam blenderem na gładką pastę. Po spróbowaniu jednej kromki stwierdziłam, że przydałby się jakiś chrupiący element. Posypałam podpieczonym na suchej patelni słonecznikiem. To była genialna kropka nad i.
Bardzo polecam!

8 komentarzy:

Moja Kawiarenka pisze...

Może też Ci posłużyć jako czekadełko-smarowidełko na początek proszonego przyjęcia :-)

Jedynka pisze...

Świetny pomysł!
pozdrawiam

Karolina pisze...

Szybko zadzialalas. :) Ciesze sie, ze Ci smakowalo, ja bede jeszcze eksperymentowac z roznymi dodatkami, ziolami, pewnie tez sprobuje ze slonecznikiem, bo sporo go ostatnio jem. Widze, ze le creusetki doszly. :)

Anonimowy pisze...

Uwielbiam ten przepis.
PS. Brakuje linka do bloga z ktorego jest ten przepis. Tak dla samej zasady powinien byc umieszczony ;o)
Wtajemniczeni wiedza oczywiscie, o ktory ulubiony blog chodzi. ;o)
pozdrawiam Mro Kata

Jedynka pisze...

Mro Kata, ależ jest link... Jak się najedzie kursorem, to się podświetla. W niektórych postach wychodzi mi w innym kolorze a w innych nie:( Musze jeszcze rozpracować opcje.
pozdrawiam

Jedynka pisze...

Karolinko, zadziałałam szybko,. bo znudziły mi się wędliny i szukałam czegoś pysznego na kanapki:) Le creusetki w końcu doszły... Ponad miesiąc, skandal!
buziaki

Anonimowy pisze...

Upsala...Odbieram uwage. Ale przynajmniej bedzie wiadomo, ze tak to u Ciebie na blogu dziala. Pozdrawiam. Mro Kata.

Anonimowy pisze...

Bardzo fajne przepisy, myślę, że warto wysłać je wraz ze zdjęciem na konkurs kulinarny na stronie www.kpryba.pl i wygrać książkę z przepisami