Jeśli chodzi o kurczaka, to jest mój ulubiony przepis. Danie po raz pierwszy jadłam na Krecie, później znalazłam przepis Jacka w GP i robię go bardzo często, moje dzieci również za nim przepadają.
Składniki:
5-6 ziemniaków (dałam 1kg małych migdałowych w całości)
1 kurczak podzielony na porcje (w oryginalnym przepisie występują podudzia)
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
2 łyżki mąki
solidny chlust białego wina
0.5l bulionu warzywnego lub drobiowego
sok i skórka z 1/2 cytryny (można dać więcej, ja wolę tyle)
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżeczki miodu
sólpieprz cytrynowy (jeśli kupujesz gotowy w sklepie, koniecznie sprawdź skład, tylko te z naturalnych składników się nadają, sztucznie aromatyzowane aromatem cytrynowym zepsują nam danie)
Obrane ziemniaki gotujemy ok 10 min. Kroimy w plastry i częśc z nich układamy na dnie naczynie żaroodpornego.
Na patelni rozgrzewamy masło z oliwą i obsmażamy mięso z obu stron na złoty kolor. Układamy na ziemniakach i obkładamy pozostałymi ziemniakami. Posypujemy solą i pieprzem cytrynowym. Na patelnię z pozostałym po smażeniu gorącym tłuszczem dodajemy mąkę i delikatnie przesmażamy. Podlewamy winem i bulionem i mieszamy trzepaczką. Przyprawiamy miodem, sokiem i skórką cytrynową, cynamonem. Gotujemy 2 minuty i polewamy mięso z ziamniakami. Pieczemy w 180st ok 1 godzinę na ostatnie 10 min odkrywając pokrywkę, żeby się fajnie zapiekło (tym razem zapomniałam)
Na patelni rozgrzewamy masło z oliwą i obsmażamy mięso z obu stron na złoty kolor. Układamy na ziemniakach i obkładamy pozostałymi ziemniakami. Posypujemy solą i pieprzem cytrynowym. Na patelnię z pozostałym po smażeniu gorącym tłuszczem dodajemy mąkę i delikatnie przesmażamy. Podlewamy winem i bulionem i mieszamy trzepaczką. Przyprawiamy miodem, sokiem i skórką cytrynową, cynamonem. Gotujemy 2 minuty i polewamy mięso z ziamniakami. Pieczemy w 180st ok 1 godzinę na ostatnie 10 min odkrywając pokrywkę, żeby się fajnie zapiekło (tym razem zapomniałam)
Przed podaniem można posypać natką pietruszki.
Serwujemy z surówką i zimnym winem...
ehhh... chyba przeglądnę zdjęcia z Krety i powącham olejek do opalania:)
3 komentarze:
He, no ciekawe, ciekawe. Fajnie brzmi i wygląda. Pozdrawiam
Dziękuję! To naprawdę uczta dla podniebienia:)
Jutro na niedzielny obiad wyprobuje :) Nie mam przykrywki, mozna zapewne pod folia ? :)
Maja :)
Prześlij komentarz