Uwielbiam zachcianki, które można spełnić w kilka minut... prawie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dziś chodziły za mną grzanki z pastą z oliwek, którą jadłam pierwszy raz kilka lat temu na Krecie... Kelner przyniósł ją jako czekadełko przed obłędną grillowaną jagnięciną. Jak ja kocham takie wspomnienia. Mam wiele miejsc na świecie, które kojarzę ze smakiem lub zapachem... To pasta z prowansji, ale mi już zawsze przypominać będzie greckie klimaty...
Potrzebujemy:
1 mały słoik oliwek czarnych lub zielonych (obie wersje są pyszne)
1 ząbek czosnku
3 fileciki anchovis
1 łyżeczka tartego parmezanu
1 łyżeczka soku z cytryny
ciut dobrej oliwy EV
Traktujemy wszystko blenderem i gotowe. Do bagietki, ciabaty czy grzanki... POEZJA!
2 komentarze:
Jestem ciekawa smaku, więc na pewno wkrótce wypróbuję :)
PS: Nominowałam Twój blog do zabawy Liebster Blog
Po więcej informacji zapraszam do mnie:
http://kuchniapelnamagii.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej zabawy :)
hmmm, jestem ciekaw jak smakuje :P
Prześlij komentarz