Zima w Bergen rozszalala sie na dobre. 2 metry sniegu i porywisty wiatr. Niby wyszlam po zakupy, ale na szczescie zawrocilam w polowie drogi, bo chcialo mnie zdmuchnac a pies i Kukus nie byli w stanie ustac na nogach.
Rozpalilam w kominku, wyrobilam (a raczej robot wyrobil) chleb i juz za 2 godziny palaszowalam goraca pajde za pajda:)
To bardzo latwy chleb dla tych, ktorzy boja sie zakwasu. Drozdzowy, ale pachnacy, chrupiacy, domowy...
Przepis od perfekcyjnej Pani domu - Andzi Skowron:*
Potrzebujemy:
1 kg maki pszennej (mozna uzyc pol na pol pelnoziarnista ze zwykla)
1l cieplej wody
1,5 lyzki soli
3 lyzki cukru
10dkg drozdzy (jesli jest cieplo i mamy wiecej czasu, mozemy dodac polowe)
lub odpowiednia ilosc drozdzy instant
po 3/4 szklanki pestek slonecznika, dyni i siemienia lnianego.
Ja od siebie dodalam rowniez po garsci otrab i platkow owsianych.
Jesli uzywamy drozdzy swiezych, (wtedy wypieki sa smaczniejsze) musimy pokruszyc je, posypac cukrem i odstawic w cieple miejsce na 15 minut. Drozdze suche wsypujemy bezposrednio do maki.
Ja do zagniatania uzywam robota kuchennego. Wrzucam wszystkie skladniki, wlaczam przycisk i pije kawe:) Reczne ugniatanie wymaga niezle kondycji, ale moze byc rownie przyjemne.
Wyrobione ciasto przykrywam sciereczka i odstawiam do wyrosniecia. Powinno podwoic swoja objetosc. Wykladamy do blaszek (z tej proporcji wychodza 2 duze lub 3 male keksowki) i ponownie odkladamy. Piekarnik rozgrzewamy do 190st. Chleby pieczemy godzine. Ja w polowie spryskuje piekarnik zimna woda, skrorka jest wtedy wyjatkowo chrupiaca.
Dzis jest sobota, wiec mialam okazje dluzej pospac, ale mialam tak wielka ochote na pajde chleba z maslem, ze wstalam przed osma:) Pieczcie domowy cheb!
2 komentarze:
taki chlebus to sama rozkosz
Bardzo dobry przepis. Nigdy więcej sklepowego!
Prześlij komentarz