Po raz pierwszy gotowałam małże i... zwariowałam. Wyszły mi obłędne!!! Jedząc rozkosznie mruczeliśmy. Danie w 5 minut a doznania niepowtarzalne. Przepis... a jakże!!! Bez niespodzinek od Pani S:
1 kg małżów
100 ml białego wytrawnego wina 100 ml śmietany (ja dałam pół na pół kremówkę i 18%)
50g masła (dałam mniej na rzecz tłustej śmietany)
1-2 szalotki (z braku laku dałam pół cebuli czerwonej)
3 ząbki czosnku
Sporo posiekanej natki pietruszki
Małże wyszorować pod bieżącą wodą, pozbyć się wodorostów, otwarte muszle wyrzucić.
W sporym garnku rozpuścić masło i zeszklić drobno posiekaną szalotkę, gdy już będzie
miękka, dorzucić przeciśnięty przez praskę czosnek. Po chwili dolać wino i gdy całość
zacznie się gotować, wrzucić małże. Przykryć i gotować przez ok. 5 minut, potrząsając
garnkiem. Najlepiej jest przemieszać zawartośc garnka w połowie gotowania. Pod sam
koniec dodać śmietanę i natkę, zachowując nieco natki na później, poczekać, aż sos się
zagotuje. Podawać w połmiskach, obficie polewając sosem i posypując resztą natki. Muszle, które podczas gotowania nie otwarły się, wyrzucamy.
Zajadaliśmy w akompaniamencie sałatki greckiej i szpinaku z serem popijając chilijskim, czerwonym winem. Ten cudowny sos "froterowaliśmy" świeżusieńkimi bułeczkami. Powiadam WAM... poezja!!!
1 komentarz:
Nie dalej, jak wczoraj myslalam o malzach. :) Przepis nie moj, a klasyka nad klasyki. Pozdrawiam! :)
Prześlij komentarz