wtorek, 14 września 2010

Zupa owocowa

Dotarło do mnie ostatnio, że sto lat nie robiłam zupy owocowej. Laila chyba w ogóle nigdy jej nie jadła, Kornel nie pamiętał, że jadł.  Strasznie ograbiłam moje dzieci z jednego z najlepszych smaków dzieciństwa. Prosta, letnia zupa (choć to szumna nazwa, to taki kompot, przecież)  Roboty tyle, co przy kanapce z serem. Moja Babcia gotowała mi ją bardzo często. Zrobiłam więc z ostatnich w tym roku truskawek:( Dzieci pokochały miłością bezgraniczną a ja obiecałam, że będe robiła częściej.

Gotujemy wodę z cukrem waniliowym (dodałam po kawałku wanilii i imbiru, choć to na pewno nie babcina kombinacja... wątpie, czy Babcia w ogóle wiedziała, co to imbir, a i tak gotowała wybornie. Mimo to imbir pasuje tu całkiem-całkiem) Wrzucamy umyte truskawki, gotujemy chwilkę (na tym etapie można zmiksować) zaklepujemy smietanką z odrobiną mąki ziemniaczanej i serwujemy z makaronem.

4 komentarze:

Paula pisze...

przepysznie! strasznie lubię te zupy :)

pozdrawiam,
Paula

CzasNaPiknik pisze...

Pamiętam doskonale zupę owocową z przedszkola, wtedy smakowała wyśmienicie, ale domowej "owocówki" nigdy nie polubiłam. Spróbuję Twojego przepisu, może posmakuje mi znowu.. Pozdrawiam!

Ewa Smaczniutkie.pl pisze...

Zupa owocowa to koszmar mojego dzieciństwa, zupełnie nie wiem dlaczego :(
Obecnie czasami lubię zjeść zupę owocową z jabłkami, ale bez makaronu.

magda k. pisze...

nigdy nie jadłam, też czuję się ograbiona :) będę musiała nadrobić tą stratę :)