Składniki:
370g mąki tortowej (mi ciasto początkowo wyszło bardzo klejące, więc dodałam jeszcze kilka łyżek)
50g cukru (można dać nawet mniej, gdyż dżem i polewa są bardzo słodkie)
7g suchych drożdży
1 łyżeczka soli
100 ml. letniego mleka
3 jaja
170g miękkiego masła
1 mały słoiczek dżemu pomarańczowego (ja dałam morelowo-brzoskwiniowy)
jajo do posmarowania ciasta
sos waniliowy:
125ml śmietanki kremówki
50g białej czekolady
ziarenka wyłuskane z laski wanilii
Przesianą mąkę, cukier, drożdże, sól, mleko i jajka wyrabiamy dokładnie za pomocą haka w mikserze. Następnie dodajemy miękkie masło i dalej wyrabiamy. Jeżeli jest zbyt rzadkie dosypujemy mąkę, ale nie za dużo, aby nie wyszedł nam gniot. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę. W tym czasie ciasto podwoi swoją objętość. Dużą tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto dzielimy na 12 części. Z każdej formujemy placuszek, w środek wkładamy po 1 łyżce dżemu i zlepiamy brzegi formując kulkę. Układamy w blaszce łączeniem do dału, jedna obok drugiej. Odstawiamy ponownie na pół godziny, w tym czasie nagrzewamy piekarnik do temp. 180st. Brioszkę smarujemy rozmąconym jajem i pieczemy ok. 30 min. W połowie pieczenia można ją przykryć folią aluminiową, aby za bardzo się nie przyrumieniła. Po upieczeniu od razu wyjąc ją z piekarnika. Po 15 minutach wyjąć z blaszki i studzić jeszcze chwilę. W tym czasie w rondelku na bardzo małym ogniu podgrzewać kremówkę z czekoladą i wanilią. Gdy czekolada zupełnie się roztopi wystudzić sos i polać nim brioszkę. Odłamać ciepły jeszcze kawałek, zamknąć oczy i... odpłynąć...
6 komentarzy:
Dawno nie piekłam ciasta drożdżowego. Skoro tak zachwalasz tę brioszkę, to dodaję przepis do mojego kajeciku "do wypróbowania" ;) Bardzo zachęciła mnie ta wizja smaku z dzieciństwa :)
ja z kolei dawno nie piekłam pieczywa drożdżowego :) wygląda rewelacyjnie, dlatego wierzę, że równie obłędnie smakuje :)
ale cudna:) porywam kawlaeczek do zimnego mleka:)
biorąc pod uwagę zdjęcia, no... jest obłędna, nie ma co!
obłędna! niestety nie mam ręki do drożdży :(
Ja kiedyś też tak myślała, Małgo... Nie taki diabeł straszny, nie poddawaj się, a jestem pewna, że się zaprzyjaźnicie:)
Prześlij komentarz