Do tej pory bylam przekonana, ze jesli makrela, to tylko wedzona lub w occie. Smazona probowalam kilka razy i zawsze smakowala mdlo i tlusto. Dlatego bylam nieco przerazona, jak ze spontanicznego wypadu na ryby wrocilismy z ponad setka swiezutkich makreli. Jak to sie stalo? Na szczescie meska czesc ekipy zajela sie patroszeniem i odcinaniem glow. Mnie pozostalo googlowac, marynowac, piec i smazyc. I okazalo sie, ze uczta niespodziewanie wyszla wyborna! Szczegolnie przypadl mi do gustu przepis znaleziony tu. Nie tylko mi, dlatego nie zdazylam sfotografowac rybek po upieczeniu:P
Skladniki marynaty:
4 zabki czosnku
sok z cytryny
garsc natki pietruszki
4 lyzki suszonych pomidorow drobno posiekanych
4 lyzki oleju
dodatkowo:
sol
plasterki masla
Wymieszana marynata faszerujemy ryby. Skore nacinamy. W powstale kieszonki wkladamy cieniutkie plastry masla. Polewamy reszta marynaty.
Pieczemy ok 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180stopni.
Ryba tego Ci nie powie, ze da Ci zdrowie!
3 komentarze:
Nie jadłam wcześniej świeżej makreli, jestem ciekawa jej smaku :)
Witam,
Nie mogę znaleźć Twojego adresu mailowego na blogu a zależy mi na kontakcie w sprawie współpracy. Prośba o kontakt na: kontakt@blog-media.pl
Pozdrawiam
Ania z BLOGmedia
Miałam zaszczyt degustować- pyszności!!!
Prześlij komentarz