piątek, 24 grudnia 2010

Życzenia

Kochani
Święta. Czas wyjątkowy, cudowny, magiczny... Dla mnie tak samo magiczny, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem.
Życzę Wam wszystkim ciepłej, rodzinnej atmosfery... Miłości, wiary i nadziei w sercach. Życzliwych przyjaciół wokół. I stołu pełnego smakołyków.
"Niech Dzieciątko Jezus będzie dla Was gwiazdą, która poprowadzi Was
przez pustynię życia."
św. Pio
Stary rok nie był zbyt łaskawy... ani dla mojej rodziny ani dla naszej ojczyzny. Mam nadzieję, że Nowy będzie cudowny i przyniesie dużo dobrego. Tego życzę nam wszystkim z całego serca.
Szczęśliwego Nowego Roku!!!

czwartek, 23 grudnia 2010

Śledzie w zalewie balsamicznej

Bardzo popularne w Norwegii śledzie na słodko. Na początku byłam bardzo ostrożna, to takie niecodzienne połączenie... a jednak, przekonałam się. Do tego stopnia, że w ciąży zjadałam wiaderko słodkich śledzi dzień w dzień!. Potem miałam na długo, długo dość. Ostatnio znów wróciły do łask. Oto jeden ze sposobów ich przygotowania znaleziony tu.


Układamy w słoiku: 
300g filetów śledziowych korzennych pokrojonych w małe kawałki 
1 duża czerwona cebula pokrojona w piórka 
Na zalewę: 
100ml octu balsamicznego 
100ml wody 
100g cukru 
łyżeczka ziaren czarnego pieprzu- 
Gotujemy chwilę, aż cukier zupełnie się rozpuści. Studzimy. Zalewamy śledzie, 
odstawiamy do przegryzienia. 


poniedziałek, 20 grudnia 2010

Pijane owoce z marcepanem w czekoladzie

Ponieważ poprzednia partia zniknęła w okamgnieniu, zrobiłam znowu... tym razem wersję lux:) Do każdej suszonej, namoczonej w żubrówce śliwki, bądź moreli włożyłam kawałek marcepana wielkości pestki i dopiero wtedy zanużałam w czekoladzie, część w gorzkiej, część w mlecznej. Przypadkiem wyszła mi znakomita nalewka z tego, co zostało po moczeniu owoców. Już nastawiłam kolejną, tym razem w wielkim słoju:-) Na karnawał będzie jak znalazł!

niedziela, 19 grudnia 2010

Pierogi z kapustą i grzybami


Dla mnie nr 1 wsród pierogów. Tylko nie przepadam za lepieniem. Zdecydowanie wolę, jak ktoś mnie częstuję. Tym razem zrobiłam jednak sama, wszak wigilia tuż, tuż...
Ciasto Cioci Krysi... sprawdzone nie raz... delikatne, elastyczne, lekko się wałkuje:
2 szkl. mąki
1 łyżka oleju
1 jajo
sól
ciepła woda (ile zabierza mąka, ok 200ml)
Farsz klasyczny:
duża garść suszonych grzybów, namoczonych dzień wcześniej
1 słoik (900ml) kapusty kiszonej
1 cebula
sól, pieprz, cukier, ziele angielskie, liść laurowy
masło + oliwa do smażenia
W jednym garnku gotowałam do miękkości drobniutko posiekaną kapustę  razem z przyprawami. Grzyby ugotowałam osobno Cebulę dusiłam na maśle z oliwą. Gdy była miękka dodałam posiekane grzybki a po chwili kapustę. Zasmażałam jeszcze kilka minut, wystudziłam.
Ciasto wałkowałam na cienki placek, wykrawałam szklanką kółka, nadziewałam farszem i sklejałam pierożki. Moje nigdy nie wychodzą piękne i równe, ale w smaku sa niczego sobie:)
Tak przygotowane zamroziłam na tacy, żeby się nie posklejały. W wigilię ugotuję we wrzątku i przypiekę na oleju.

Trufle

Wciągnęło mnie turlanie malusich trufelków. Te wykopałam tu i troszkę zmodyfikowałam. Powiem Wam jedno. One są naprawdę pyyyyszne! Polecam na święta, robi się je błyskawicznie a Wasi goście będą zachwyceni.
Garść orzechów laskowych piekłam 10 min w 170st. C
2/3 szkl. wiórków kokosowych smażyłam z 65g. masła aż zapach był bardzo intensywny a wiórki lekko złote. Wystudziłam.
1/3 szkl. cukru-pudru zmiksowałam z 60g masła, łyżką ekstraktu waniliowego i 2 dużymi łyżkami nutelli (w oryginale było masło orzechowe, ale moje musiałam wyrzucić, bo było stare i śmierdziało pastą do podłóg)
Dodałam szklankę mleka w proszku i wystudzone wiórki. Formowałam małe kulki z orzeszkiem w środku. Część polałam czekoladą i posypałam wiórkami a część otoczyłam w pokruszonych, pozostałych orzechach. Teraz tylko muszę je szybko rozdać bo inaczej zjem je wszystkie!

Pierniczki świąteczne


Upiekłam pierwsze w życiu pierniczki. ładnie opakowane będą dodatkiem do świątecznych podarunków. Przepis stąd. Są pyszne, ale na razie twarde. Podobno zmiękną w puszce. Przepis niezbyt skomplikowany:







250g. mąki pszennej
85g. zmielonych migdałów (powinno być na mąkę, ale ja mieliłam blenderem i wyszły mi spore okruchy)
3 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
200ml. płynnego miodu
85g. masła
pół szklanki drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej ( tej ostatniej nie miałam, więc otarłam zesterem skórkę z cytryny.
Miód i masło podgrzałam w rondelku. Odstawiłam do lekkiego przestudzenia.
Wszystkie pozostałe składniki wymieszałam, dodałam ciepły miód z masłem i wymieszać. Przykryłam ściereczką i odstawiłam. Po godzinie odrywałam po kawałku ciasta i lepiłam kulki wielkości orzecha włoskiego, po czym lekko je spłaszczałam. Piekłam 15 min w 180st. C. Jeszcze ciepłe przeniosłam na kratkę. Po wystudzeniu polukrowałam a dzieci ozdobiły cukrowymi serduszkami i gwaizdkami. Schowałam do pudełka z kawałkiem jabłka. Czekam aż zmiękną:)

Lukier:
cukier puder
kilka kropel soku z cytryny

środa, 15 grudnia 2010

Kokosowe trufle





Niespodziewanie miałam dziś więcej wolnego czasu, uturlałam więc te cudeńka. Będą jak znalazł na wigilijny deser, część na pewno trafi pod choinki przyjaciół. Przepis znalazłam na GP, ale zmuszona go byłam znacznie zmienić. Nigdzie nie dostałam białej czekolady, musiałam zastąpić ją mleczną, przez co straciły bardzo na uroku. Śnieżno-białe wyglądałyby cudnie na świątecznym stole. Papilotki też jakieś takie walentynkowe tylko mieli w sklepie... Za to świadomie zrezygnowałam z cukru-pudru na wierzchu, bardziej pasowały mi wiórki. No i migdałowe serce w środku obowiązkowo. Uwielbiam rafaello, przypomina mi pierwsze randki z Krzysiem. Zawsze miał dla mnie w kieszonce 3-pak. Rozbrajał mnie tym totalnie:-)

Przepis jest banalnie prosty:

150ml. śmietanki kremówki
200g. czekolady (biała, powinna być biała!!!)
100g. wiórków kokosowych
50g masła

Śmietankę zagotowałam z wiórkami. Zdjęłam z palnika, dodałam masło i połamaną czekoladę. Wymieszałam dokładnie i odstawiłam do lodówki na półtorej godziny. W tym czasie podpiekłam migdały (10 min/180st) sparzyłam je i obrałam ze skórki. Formowałam małe kulki (wyszlo mi 35szt.) z migdałem w środku i obtaczałam je w wiórkach. Zapakowałam w szczelne pudełka i schowałam do lodówki, aby zupełnie zastygły. Mała rzecz, a cieszy!!!

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Zupa meksykańska

Bardzo pożywna zupa na zimowe dni. Przepis wymyśliłam na potrzebę chwili:)
Na oliwie z oliwek dusiłam:
2 cebule pokrojone w piórka
4 ząbki czosnku w plasterkach
1 chilli drobno posiekaną
Po 5-7 minutach dodałam 500g mielonej wołowiny i  łyżkę miesznki taco, dusiłam, aż zmieniła kolor z różowego na brązowy. Podlałam kieliszkiem czerwonego, półwytrawnego wina i litrem bulionu warzywnego. Dodałam po puszce:
fasoli białej,
fasoli czerwonej,
kukurydzy
i pomidorów siekanych. Gotowałam 15 minut na wolnym ogniu. Podawałam z serowymi nachos.

niedziela, 12 grudnia 2010

Domek z piernika

Przyznam się szczerze, że po zeszłorocznych niepowodzeniach przy pieczeniu ścian domku,
w tym roku kupiłam gotowy zestaw budowlany. W Norwegii w każdym domu,
szkole czy przedszkolu powstają całe miasta, taki zestaw można więc dostać w byle spożywczaku
taniej, niż paczkę mąki. Równiutkie, wypieczone idealnie elementy skleiłam za pomocą karmelu,
polukrowałam (lukier z cukru-pudru i białka z odrobiną soku z cytryny) a Kornelek dekorował cukierkami (Lala miała focha klasycznego, po tatusiu:-))
Przepis wklejam dla tych, którzy nie mają dostępu do takiego zestawu lub mają więcej talentu i cierpliwości:

150g. masła
100 ml syropu cukrowego
200ml. cukru
100ml. kremówki
1/2 łyżeczki goździków
1/2 łyżeczki imbiru w proszku
1/2 łyżeczki czarnego pieprzu
2  łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
ok. 450 g mąki pszennej.
Masło, syrop i cukier podgrzewaj w garnku, aż cukier zupełnie się rozpuści. Odstaw do przestudzenia. Wymieszaj ze śmietaną. Dodaj proszek, przyprawy i większość mąki. Zagnieć ciasto i odstaw w chłodne miejsce, najlepiej na całą noc. Następnego dnia wałkuj na podsypanej mąką stolnicy (jakieś 3mm grubości) wycinaj pożądane kształty i piecz na papierze do pieczenia ok 10 min. w piekarniku nagrzanym do 175°C Studź na kratce.

Kurczak z brzoskwiniami w waniliowym sosie


Przedświąteczne zakupy zajęły mi dziś pół dnia. Wróciłam głodna jak wilk, zrobiłam więc kawusię i usiadłam do wujka google. Za niecałe pół godziny zajadaliśmy obiad. Danie typowo babskie, smaczne ale bez szału. Na pewno do powtórzenia ze względu na czas przygotowania. Przepis stąd, nieznacznie przeze mnie zmieniony. 

Piekarnik nagrzałam do temp 200st. 
3 piersi z kurczaka przekroiłam wzdłuż, posoliłam, popieprzyłam i usmażyłam na oliwie z masłem. (po 2 minuty z każdej strony) Przełożyłam je do naczynia żaroodpornego i wstawiłam do piekarnika na 8 minut. W tym czasie w rondelku rozgrzałam łyżkę masła, zezłociłam 2 łyżeczki mąki, dolałam 150ml wina białego półwytrawnego, 150 ml bulionu, 2 łyżeczki brązowego cukru, łyżeczkę miodu i laskę wanilii (nacięłam ją pierw wzdłuż i końcówką noża wydłubałam ziarna) Dodałam 2 połówki brzoskwiń (niestety miałam tylko puszkowe) i potraktowałam blenderem. Resztę brzoskwiń wyłożyłam na kurczaka i zalałam sosem. Znów piekłam 8 minut w piekarniku. Jedliśmy z ryżem jaśminowym, posypane siekaną rukolą.

piątek, 10 grudnia 2010

Pijane owoce w czekoladzie

Kolejny prezent zrobiony i już zjedzony. Jak tak dalej pójdzie, to do świąt łatwiej mnie będzie przeskoczyć niż obejść:( Pomysł podsunęła mi koleżanka w pracy. Następną porcię zrobię tuż przed świętami, żebym nie zdążyła zjeść. Przysmak nad przysmaki!
250g śliwek suszonych i tyle samo moreli ponakłuwałam szpikulcem i ułożyłam ciasno w słoiku. Zalałam żubrówką i odstawiłam do lodówki na 2 dni. Odsączyłam i moczyłam w roztopionej 70% gorzkiej czekoladzie. Zastygało na papierze do pieczenia.

czwartek, 9 grudnia 2010

Kandyzowana skórka pomarańczowa

Ten prezent niestety nie doczeka świąt. Jest tak pyszny, że cały czas chodzę i podjadam. Skórkę bez czekolady zrobiłam do pierniczków a czekoladową do podjadania. Jedna i druga jest niesamowita. Ani trochę nie przypomina kupnych gniotów o smaku domestosa.
Pomysł stąd. 

Skórki pomarańczowe (bez białego, gorzkiego albedo) pokroić na centymetrowe paski. Dodatkowo jedną całą pomarańczę pokroiłam w plastry, dla urozmaicenia.
Wszystko zalałam gorącą wodą i gotowałam 15 minut.
Odcedziłam. W rondelku wymieszałam szklankę wody ze szklanką cukru. Zagotowałam do rozpuszczenia się cukru. Wrzuciłam paski i plastry pomarańczy, gotowałam na małym ogniu, aż stały sięłprzezroczyste, a woda prawie wyparowała. Wyłożyłam na kratkę i pozostawiłam na noc do wyschnięcia. Na drugi dzień roztopiłam dobrą, gorzką czekoladę (min. 70%), maczałam w niej skórki i odkładałam na papier do całkowitego zastygnięcia. Jak sobie pomyślę, ile skórek w życiu wyrzuciłam, to mnie skręca. Nigdy więcej!!!

środa, 8 grudnia 2010

Migdały w karmelu


Kulinarnych prezentów ciąg dalszy. Dziś bardzo norweski, świąteczny przysmak. Gotowe w sklepie drogie jak smok, więc poszperałam w skandynawskich blogach i wzięłam się za produkcję.
300 g. migdałów piekłam 10 min. w piekarniku rozgrzanym do 180st. Następnie na dużą teflonową patelnię wsypałam 150g. cukru, ziarna wydłubane z połowy laski wanilii (można pominąć, smak migdałów obroni sie doskonale) i 50ml. wody. Gdy cukier się roztopił wsypałam migdały i gotowałam na średnim ogniu cały czas mieszając. Po kilku minutach woda wyparowała a cukier spowrotem się skrystalizował. Dodałam wtedy łyżkę masła, zmniejszyłam ogień i dalej intensywnie mieszałam do momentu, aż migdały pokryły się lśniącym, brązowym karmelem. Wysypałam na papier do pieczenia posmarowany cieniutko neutralnym olejem (miałam ryżowy, choć mam wątpliwości, czy to konieczne) i jeszcze gorące,za pomocą dwóch widelców pooddzielałam. Gdy zupełnie wystygły przesypałam do słoików. Mam nadzieję, że sprawię radość obdarowanym.

wtorek, 7 grudnia 2010

Sól tymiankowo-cytrynowa

Listopad minął nie wiadomo kiedy, grudzień pachnie znacząco mandarynkami, peperkaker i pinekjotem, w głośnikach wszędzie  dudni Last Christmas... znak, że święta tuż tuż. W tym roku lista osób, które chciałabym obdarować jest długa (co mnie naprawdę cieszy) i pomysł Pani Serwusowej, aby własnoręcznie przygotować kulinarne podarki baaardzo mi się spodobał. Zaczęłam, tak jak ona od tej aromatycznej przyprawy. Zerżnęłam żywcem, mam nadzieję, że się nie pogniewa:
cyt.: "ok. 10 łyżek gruboziarnistej soli morskiej
ok. 30 g świeżego tymianku
1 liść laurowy
skórka obrana z jednej cytryny, możliwie cienko, biała błona pod spodem jest gorzka 
Piekarnik nagrzałam do ok. 100 stopni C.
Skórkę z cytryny pokroiłam na nieduże kwadraciki i ułożyłam na blaszce do pieczenia wyłożonej pergaminem. Obok rozłożyłam tymianek i dodałam liść laurowy. Trzymałam w piekarniku, aż tymianek był zupełnie suchy, obracając go raz podczas suszenia. 
Tymianek i liść laurowy wyciągnęłam, piekarnik wyłączyłam i zostawiłam skórkę cytrynową w jego środku, aż zupełnie wystygł. Po tym czasie skórka była już zupełnie sucha. 
Listki tymianku delikatnie strzepnęłam z gałązek do soli, jeśli jakieś gałązki wpadły do miseczki z solą wyciągnęłam je. Do soli pokruszyłam też liść laurowy. Dodałam skórkę cytrynową i wymieszałam.
Rozłożyłam do małych słoiczków i szczelnie zakręciłam"  


Sama jeszcze nie zdążyłam spróbować, ale wiem, że bardzo ucieszyłabym się z takiego prezentu. I mam w głowie mnóstwo pomysłów na kolejne smakowitości. Jutro rozpoczynam produkcję pełną gębą. Będzie pysznie

niedziela, 5 grudnia 2010

Ryba w sosie słodko-kwaśnym

Przepis dostałam dawno temu od mojej Lusi i lekko zmodyfikowałam. Danie bardzo proste i dobre. Można spokojnie przechowywać w lodówce kilka dni i nie traci na smaku. Smakuje nawet tym, którzy nie cierpią ryb. Często je robię, również na wigilię.
Filety dowolnej ryby (u mnie dorsz, 60dkg) solę, panieruję w mącę i smażę na bardzo mocno rozgrzanym oleju na złoty kolor. Odkładam na półmisek.

Na sos słodko kwaśny:
2 cebule (u mnie czerwona i biała)
kawałek imbiru (ok 1cm)
1 ząbek czosnku
2 papryki (np, żółta i czerwona)
duża puszka ananasów
1 papryczka chilli (lub susz)
oliwa, sos sojowy
szklanka dobrego ketchupu
sól, pieprz, cukier do smaku

Na odrobinie oliwy dusimy cebulę. Gdy będzie szklista dodajemy pokrojone papryki, chilli i czosnek. Smażymy 5 min. Dodajemy kilka kropel sosu sojowego, ananasy wraz z zalewą, przyprawy i ketchup. Gotujemy kilka minut, zalewamy rybę. Chłodzimy.

Tortille


Zostałam wczoraj poproszona o zrobienie kilku przekąsek na męską imprezę przyjaciela. Wybór padł na orgazm Fazy, rybę słodko kwaśną, sałatkę z kurczaka oraz tortille w trzech odsłonach. Jakiś czas temu podpatrzyłam na stoisku promocyjnym w markecie, jak dziewczyny wykorzystują tortille i to mnie zaispirowało:
Miałam 12 dużych, pszennych tortilli.
4 posmarowałam kozim, kremowym serkiem, nałożyłam sporą łyżkę karmelizowanej cebuli i posypałam śweżym tymiankiem
Do kolejnych czterech zmiksowałam kostkę sera Feta z ząbkiem czosnku i kilkoma czarnymi oliwkami. Popieprzyłam do smaku, rozsmarowałam na tortilli, ułożyłam cienkie plastry kiełbasy chorizo i rucolę
Ostatnie były z kremowym serkiem, koprem i wędzonym łososiem skropionym cytryną.
Każdą tortillę zrolowałam dość ciasno i kroiłam skośnie na 3 kawałki.
Fajna i szybka alternatywa dla kanapek. Mam nadzieję, że smakowała

czwartek, 2 grudnia 2010

Ciasto klementynkowe

Przepis znalazłam w jednej z książek Nigelli i od kiedy je spróbowałam, to moje dyżurne, grudniowe ciasto. Aromatyczne, wilgotne, pyszne...
Potrzebujemy:
5 klementynek gotowanych w całości (razem ze skórą) w wodzie 2 godziny.
250 podpieczonych i zmielonych migdałów (ja mielę je dość niedbale, wtedy małe kawałki fajnie stawiają opór, gdy gryziemy mmmm...)
225 g cukru (ja daję tylko szklankę a i tak jest słodkie)
6 jaj
1 kopiasta łyżeczka proszku do pieczenia.
Jaja ubijamy z cukrem, dodajemy przestudzone i zmiksowane razem ze skórą klementynki (jeśli są pestki, powinno się je usunąć), migdały i proszek do pieczenia. Mieszamy dokładnie, wstawiamy do gorącego piekarnika (190st) i pieczemy godzinę. Po 40 min wierzch przykrywamy folią, żeby zabezpieczyć przed spaleniem. Polewamy polewą czekoladową.